Abstrakcyjne i całkowicie odklejone od rzeczywistości. Czasem przerażające, śmieszne, a nawet prorocze.

Sen - zniesienie świadomości, surrealistyczna projekcja w mojej głowie.



środa, 24 października 2012

MOJE DZIECKO JEST KOSMITĄ


Urodził się mój synek - cudny mały człowieczek,  którego pokochałam od pierwszego wejrzenia. Jak każda mama zachwycałam się jak mądre i cudowne jest moje dziecko. 

- Tato chodź zobacz jakiego mam synka! - zawołałam wybiegając  do pokoju obok. Lecz gdy weszliśmy do pomieszczenia w którym zostawiłam małego, mój nowo narodzony cud,  już siedział i machał rączkami. Dziwne . . . Przecież dopiero co się urodził. Oczy  miał wybałuszone, a głowę zdecydowanie większą niż powinien. Gdy pogłaskałam go po jasnych anielskich loczkach przemówił:
- Z tygodnia na tydzień będę coraz starszy. Muszę wracać na swoją planetę. Polecisz ze mną? - zapytał i spojrzał błagalnym wzrokiem. 

Tydzień później niemowlak był już nastolatkiem. Siedzieliśmy na ciepłych od słońca skałach, kiedy syn ponownie zadał pytanie o wspólny powrót.  
- Nie mogę lecieć z Tobą - mówiłam z żalem - Nie wiem, czy na Twojej planecie są dla mnie odpowiednie warunki do życia . . . Może za dwa tygodnie stanę się babcią, a Ty będziesz już dorosłym kawalerem. . .  . Serce rozdarte żalem i tęsknotą ustąpiło racjonalizmowi. Przed wylotem odebrałam jeszcze ostatni telefon od syna.
- Dzwonie się pożegnać. Zosia W. też jest z tej planety!