Abstrakcyjne i całkowicie odklejone od rzeczywistości. Czasem przerażające, śmieszne, a nawet prorocze.

Sen - zniesienie świadomości, surrealistyczna projekcja w mojej głowie.



wtorek, 20 kwietnia 2010

DOMOWE PRZEDSZKOLE

Impreza na kilkadziesiąt osób w górskiej posiadłości. Na ten moment ze znajomymi czkaliśmy już od kilku dobrych tygodni. Piękny dom położony na zboczu góry, pokrytej jeszcze resztkami zimowego puchu. Po chwilach zachwytu, nadszedł czas na wybór pokoi i inaugurację "alkoholowych spotkań towarzyskich". Kolorowe drinki, śmieszne przebrania, wyborne towarzystwo i tylko szkoda, że ludzka wytrzymałość ma swoje granice.

Rankiem, obudzona przez doskwierającą suchość w ustach i równie nieatrakcyjny ból głowy, udałam się do sąsiedniego pokoju. W ciągu jednej nocy miejsce wczorajszej balangi przeistoczyło się w przesadnie słodką i urokliwą salę zabaw dla dzieci. W kącie bawiło się już nawet kilku małych Chińczyków, a nad ich bezpieczeństwem czuwały wykwalifikowane nauczycielki.

- Przynieś dzieciom kredki z sali obok - zwróciła się do mnie jedna z nich
- I przy okazji zrób drinki - dodała druga. Zgonie z poleceniami udałam się do drugiego pokoju, bardzo podobnego do tego, w którym bawiły się miniaturowe wersje Chińczyków i zabrałam kolorowe ołówki. Z ciekawości sprawdziłam jeszcze pokój obok, czy również i on został opanowany przez plastikowe samochody i żółto-niebieskie koparki. Tam na szczęście wczorajsze "zwłoki" budziły się do życia i zaczynały to, czego nie dokończyły poprzedniej nocy. Uspokojona, że jednak nie cały dom został opanowany przez kumpli Puyi z dynastii Aisin Gioro, udałam się do łazienki. Z okna obok prysznica zdjęłam butelkę mirindy z kawałkami świeżych pomarańczy, przelałam do kilku szklanek, dolałam wódki i zaniosłam nauczycielkom.

- To na wszelki wypadek, żeby nam się język nie plątał - powiedziała jedna wstrzykując mi i swoim przyjaciółkom nieznany specyfik w ramię(świetne chce mieć takie w realu).
- I uważaj na Chińczyków którzy chodzą w koło domu. Najlepiej nie wychodź do okna bo mogą do nas strzelać - ostrzegła druga.
Nie mając większego wyboru, zostałam na przedszkolnej imprezie...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz